Wyprawa do grodu nad Brdą

Wycieczkę do Bydgoszczy planowaliśmy już od kilku lat, ale odkładaliśmy tę wyprawę, bo wydawało się nam, że na  tle turystycznych ośrodków  w Polsce,Bydgoszcz nie jest zbyt atrakcyjna, leży nie zbyt daleko od  Poznania, więc zdążymy kiedyś tam dotrzeć.  Plan ten realizowaliśmy  30 lipca, kiedy na dworze było 30 +, a my w tym upale zwiedzaliśmy miasto i nie żałowaliśmy tego, bo wycieczka okazała się bardzo udaną, a Bydgoszcz zachwyciła nas licznymi atrakcjami. Do grodu nad Brdą wybraliśmy się  wczesnym rankiem pociągiem regionalnym w osiemnastoosobowej grupie.

Na dworcu przywitała nas pani Łucja  Umińska - bardzo sympatyczna przewodniczka PTTK. Najpierw opowiedziała nam w skrócie  historię grodu nad Brdą  od średniowiecza po współczesne czasy. Poznawanie miasta rozpoczęliśmy od wizyty w  zabytkowej hali pomp, w której mieści się dziś Muzeum Wodociągów. Pojechaliśmy  tam z panią Łucją komunikacją miejską. Nie wiedzieliśmy, co nas w tym muzeum czeka. Czy wodociągi mogą być obiektem muzealnym? A jednak wyprawa do tego miejsca była bardzo interesująca. Na spacer po obiekcie  zaprosił nas przewodnik tego oryginalnego muzeum, który potrafił  ciekawie opowiadać o historii wodociągów na świecie i w Bydgoszczy, o historii pozyskiwania wody, o sposobach jej uzdatniania i sposobach oczyszczania ścieków od starożytności aż po współczesność.  Po tej ciekawej prelekcji  mogliśmy zobaczyć, a niektórzy dotknąć  zabytkowe urządzenia wodociągowe: hydranty, pompy, zasuwy, zawory wanny, umywalki i inne niby zwyczajne, a jednak nadzwyczajne eksponaty.

Potem pani Łucja zawiozła nas do kolejnego ciekawego muzeum, do Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego. Było to dla nas  niezapomniane spotkanie z historią II RP, bo mogliśmy poznać pamiątki osobiste i prywatne zdjęcia byłych ambasadorów i konsulów, unikatowe dokumenty podpisane przez Józefa Becka, zbiór polskich banknotów z międzywojennego okresu i wiele innych interesujących eksponatów. I  tym razem   przewodniczka  potrafiła ciekawie opowiadać o gromadzonych zbiorach i ludziach, których one dotyczyły.

Po wizycie w tym jedynym w Polsce muzeum przyszedł czas na obiad. Zjedliśmy go w uroczej restauracji „Zatoka” Po obiedzie pani Łucja zaprowadziła nas  na  zabytkową barkę. Cumująca przy nadbrzeżu Brdy, tuż koło spichlerzy-symboli Bydgoszczy , „Barka LEMARA” jest miejscem wyjątkowym. Zbudowana została w 1937 roku w bydgoskiej stoczni. Swoje imię „LEMARA” zawdzięcza skrótowi imion /Leon i Marianna/ rodziców pierwszego jej właściciela Adolfa Shmidta .Adolf Schmidt zamieszkał na „LEMARZE” wraz z rodziną i aż do wojny pływał nią po polskich i niemieckich rzekach. Później losy „LEMARY” różnie się toczyły. Ostatecznie miała być przeznaczona na złom. Na szczęście w 2009 roku Rada Miasta Bydgoszczy podjęła decyzję o wyremontowaniu barki i przeznaczeniu jej na cele kulturalne.  I w ten sposób barka stała się żywym muzeum. Odbywają się na niej koncerty, spotkania rodzin szyperskich i lekcje na wodzie. My również mieliśmy okazję posłuchać opowieści o losach „LEMARY” zajrzeć do urokliwej kajutki, maleńkiej kuchni i saloniku. Sympatyczna była ta wizyta na „LEMARZE”.

Po wizycie na „LEMARZE” pani przewodnik zaprosiła nas na spacer po śródmieściu Bydgoszczy. Zajrzeliśmy na pięknie zagospodarowaną Wyspę Młyńską. zaszliśmy pod Operę Nową, popatrzyliśmy na  Łuczniczkę- symbol miasta, zaszliśmy do bydgoskiej katedry, na Stary Rynek i Plac Wolności. Zachwyciła nas fontanna „Potop”. Zaszliśmy także na lody, ponoć najlepsze w mieście. Smakowały nam bardzo, było ich z 20 rodzajów i trudno było się zdecydować, które wybrać,  a decydować trzeba było się szybko, bo kolejka oczekujących  była długa i czas naszego pobytu w Bydgoszczy także się kończył. Trzeba było jeszcze dojść do dworca PKP. Po drodze na dworzec pani przewodnik pokazała nam jeszcze kilka secesyjnych kamieniczek i mural przedstawiający Mariana Rajewskiego .  Na dworcu pożegnaliśmy serdecznie sympatyczną panią Łucję i pełni wrażeń wsiadaliśmy do pociągu. Do Poznania przyjechaliśmy późnym wieczorem zmęczeni, ale bardzo zadowoleni.