Z historią w tle -Lublin i okolice

Historycznej edukacji nigdy dość. Pamiętając uroki i pożytki z wędrówek po Roztoczu [2004r] członkowie Klubu Razem na szlaku, tym razem postanowili bliżej poznać Lublin, Kozłówkę, Nałęczów, Puławy i obóz zagłady i pamięci Majdanek. Plan ambitny, ponieważ mamy niewiele czasu, więc trzeba wchłonąć sporo wiedzy i wrażeń.

Dzień pierwszy 11 sierpnia.

Z lekkim opóźnieniem pociągu wysiadamy w Lublinie, instalacja w hotelu i wstępne zapoznanie się z planem pobytu i podstawowymi wiadomościami o mieście. Wprawdzie umówieni jesteśmy z przewodnikiem, ale program jest bogaty, więc warto co nieco wiedzieć zanim powędrujemy.  

Dzień drugi 12 sierpnia - czyli wizyta w Kluczu i na deptaku.

Przy wspaniałej pogodzie jedziemy wynajętym autobusem do Kozłówki, przepięknej siedziby rodu Zamoyskich, która jest także czasową przystanią kard. St. Wyszyńskiego, a także jedynym swego rodzaju muzeum socrealizmu, gdy sztuka została podporządkowana całkowicie ideologii.  

Potem pędem do Nałęczowa, bo to nie tylko kurort o dawnym rodowodzie, ale także przystań luminarzy kultury. Co krok to jakiś pomnik, tablica, ławeczka lub domek.  .

Dzień trzeci 13 sierpnia - zamek lubelski i obóz pamięci.

O ciekawostkach Lublina i jego historii opowiada nam z pasją przewodnik pozytywnie zakręcony p. Wojtek.  Z uwagi na historycznie odległy rodowód miasta w Lublinie znajduje się szereg zabytków wpisanych do rejestru zabytków nieruchomych.

Zabytkowa architektura Lublina skupia się na obszarze Starego Miasta i Śródmieścia. Budowle sakralne tego obszaru prezentują okresy stylowe od gotyku do baroku. Obok średniowiecznej Bramy Krakowskiej, neostylowy zamek lubelski stanowi drugi rozpoznawalny symbol architektoniczny miasta. Najstarszymi zachowanymi budowlami są: kaplica św. Trójcy oraz XIII-wieczny donżon. Z XIV wieku pochodzi również gotycka baszta obronna znajdująca się obok Bramy Krakowskiej. Inną atrakcją turystyczną są Lubelskie Podziemia. To około 300-metrowa trasa turystyczna biegnąca pod zabudową Starego Miasta w Lublinie. Przez Lublin przebiega Via Jagiellonica oraz Lubelska Droga św. Jakuba.

 Po południu z  niezawodnym przewodnikiem p. Wojtkiem jedziemy do  Państwowego Muzeum na Majdanku, które powstało już jesienią 1944 r. na części terenu byłego obozu koncentracyjnego, było wiec pierwszą tego typu instytucją na świecie.  Nazwa właściwa obozu brzmiała KL Lublin /  Konzentrationslager Lublin/, tak obóz  był nazywany oficjalnie od 1943 roku. Potoczna nazwa „Majdanek” pochodzi od dzielnicy Lublina (Majdan Tatarski) i powstała pośród mieszkańców GG. Nazwy „Majdanek” używali  niekiedy w oficjalnych dokumentach również i sami Niemcy.Dzieje tego obozu są nierozerwalnie połączone z historią ziem między Wisłą a Bugiem podczas II wojny światowej, a w szczególności z polityką zagłady Żydów i Słowian, koncepcją generalnej germanizacji niektórych miast regionu, oraz akcją wysiedleńczą prowadzoną na szeroką skalę na Zamojszczyźnie.Ponad trzy godziny chodziliśmy po terenie obozu i w skupieniu słuchaliśmy przewodnika , który opowiadał o  bezmiarze ludzkiego cierpienia, o nadziei i walce o przetrwanie.   

 

Późnym popołudniem wracamy do hotelu, jutro kolejny pracowity dzień.

Dzień trzeci czyli pociągiem do Puław

Na szczęście pogoda jakby stworzona do wędrówek. Jedziemy do pałacu słynnej Izabeli Czartoryskiej - księżnej na puławskich włościach zbieraczki, kolekcjonerki i nietuzinkowej damy. Pałac o potężnej kubaturze jest mniej zasobny w zbiory, ale są to artefakty z akcentem narodowym, a to szable, a to kamizela Kościuszki a to inne cymelia. Pałac otacza potężny park z nieodłączną świątynią dumania i całą ocalałą otoczka klasycystyczną.

W Puławach mamy kilka niemiłych przygód, o herbacie nie ma co marzyć a w dodatku miejski autobus spóźnia się prawie godzinę i o mały włos a nie złapalibyśmy powrotnego pociągu.

Na szczęście udaje się nam dotrzeć do Lublina i nawet pobuszować po Jagiellońskim Jarmarku.  .

Dzień ostatni - czas powrotu.

I jak na turystów przystało mamy przygody. Spóźniony pociąg, bałagan z miejscami, pomimo wcześniejszej potwierdzonej rezerwacji. Jakoś się lokujemy w nieludzko zatłoczonym składzie, aby wieczorową porą znaleźć się w Poznaniu.

W sumie udany poznawczo wypad. Dobrze jest odnowić znajomość z własną polską ziemią.