Z fundacją "Razem na szlaku" szukamy "złotego pociągu"

   

 Sierpniowy długi weekend spędzaliśmy bardzo aktywnie  

11.08. /piątek/Wczesnym rankiem  wsiedliśmy do pociągu o wdzięcznej nazwie „Kamieńczyk.” Żartowaliśmy, że wyruszamy na poszukiwanie „złotego pociągu”, Jedziemy przecież

 do Wałbrzycha, a Wałbrzych to wiadomo dziś w całej Polsce kojarzy się ze  „złotym pociągiem

        Naszą bazą wypadową był urokliwy pensjonat  „Luna” w Szczawnie – Zdroju

Szczawno jest ściśle związane z Wałbrzychem, zupełnie jakby było dzielnicą tego, niegdyś górniczego, miasta, więc zaraz po obiedzie pojechaliśmy miejskim autobusem  do nieczynnej starej kopalni „Julia”, w której dziś jest muzeum. Dawne kopalniane pomieszczenia naziemne  zaadaptowane zostały na sale muzealne Wyznaczono także turystyczne trasy podziemne.

W holu przywitał nas przewodnik – emerytowany inżynier górnictwa, który ciekawie przedstawił  historię kopalni, opowiadał o ciężkiej i niebezpiecznej pracy wałbrzyskich górników, o różnych górniczych zwyczajach, opowiadał anegdoty związane z pracą w kopalni  wspominał  także własną pracę pod ziemią. Jego opowieść była barwna i autentyczna. Zwiedzanie kopalni trwało ponad 2 godziny i nikt się nie nudził Mogliśmy dotykać niektórych przedmiotów, którymi posługiwali się górnicy, a spacer przez słabo oświetlony kopalniany chodnik pozwolił nam na chwilę poczuć się pracującymi pod ziemią górnikami i nie było to miłe uczucie.

Zapamiętamy - i to na długo powrót z kopalni, bo  na przystanku autobusowym zastała nas ulewa. Wiatr unosił krople i zacinał z ukosa, byliśmy przemoczeni do tzw. suchej nitki. My jednak, mimo mokrych ubrań do pensjonatu wracaliśmy zadowoleni.

12.08 /sobota  Tego dnia pojechaliśmy pociągiem do Wrocławia. Na dworcu miał na nas czekać przewodnik, ale się nie zjawił, nie odbierał także telefonu, trzeba było go jakoś zastąpić. Z całej  naszej grupy najlepiej Wrocław znali Staszek i Kaja, więc im przypadła rola przewodników. Starali się bardzo ,ale jeszcze bardziej się stresowali, więc po godzinie spaceru zarządzili przerwę kawową. Rozsiedliśmy się w dość miłej kawiarence i czekaliśmy na zamówione smakołyki. Kelnerki  zupełnie nie radziły sobie z ich realizacją. Paweł przez cały czas wydzwaniał do przewodnika, który w końcu zaspany odebrał telefon i po pół godzinie zjawił się w kawiarni przepraszając nas serdecznie. I wszystko odbyło się według zaplanowanej marszruty.

        Nasz przewodnik okazał się bardzo sympatycznym człowiekiem, opowiadał barwnie i przystępnie. Zwiedziliśmy Ostrów Tumski, Rynek, odszukaliśmy kilku krasnali, oglądaliśmy makiety zabytków i słuchaliśmy jego opowieści . Zmęczeni, ale bardzo zadowoleni wraciliśmy pociągiem do naszego pensjonatu, gdzie czekała na nas pyszna obiadokolacja.

13.08/niedzielaW planie mamy zwiedzanie Zamku Książ. Grupa podzieliła się na dwie części;  piechurów i autobusowiczów. Grupa piechurów wyszła trochę wcześniej,  prowadzi ją Staszek ,który większość  swego życia spędził w tych okolicach. Poprowadził nas  bardzo urokliwą trasą i  do Zamku dotarliśmy wcześniej niż autobusowicze. Na dziedzińcu zamkowym tłumy ludzi, bo odbywał się właśnie Festiwal Tajemnic, przygotowany szczególnie z myślą o dzieciach zafascynowanych przygodą i poszukiwaniem ukrytych skarbów. Na nas czekała sympatyczna pani przewodnik, która oprowadzając nas po zamkowych wnętrzach, ciekawie opowiadała o burzliwej, pełnej tajemnic  historii zamku i o jego właścicielach. Nasze panie najbardziej poruszyła  historia życia  księżnej Daisy, kobiety  wielkiego serca, pięknej i mądrej, która długie lata zmagała się z nieznanym  wtedy jeszcze SM-em, , a pod koniec życia w czasie II wojny wyrzucono ją z zamku i zmarła w samotności, pochowana niewiadomo gdzie. Panów bardzie interesowała wojenna historia zamku. Opowieść pani przewodnik zaspokoiła ciekawość jednych i drugich. Trochę zmęczeni dość długą wędrówką po zamku znaleźliśmy wolne miejsca w jednej z licznych kawiarenek i pokrzepialiśmy się: jedni lodami i kawą, inni piwem, które musiało nazywać się oczywiście „Złoty pociąg” Tajemniczy „złoty pociąg” to złoty interes dla Wałbrzycha i okolic i niech tak będzie jak najdłużej. Pełni wrażeń wraciliśmy do naszego pensjonatu miejskim autobusem. Po obiedzie część grupy wybrała się na Mszę św. do pobliskiego kościoła.

14.08./poniedziałek/ Już o 9 – tej przywitał nas kolejny przewodnik i zaprosił na krótki spacer po pięknym uzdrowiskowym parku, opowiedział  nam  historię uzdrowiska i wspomniał o sławnych ludziach, którzy w nim się leczyli. My zapamiętaliśmy tych związanych z Poznaniem np. Hipolita Cegielskiego i Henryka Wieniawskiego. 

Po tym krótkim spacerku wsiedliśmy do autokaru i wyruszyliśmy na zwiedzanie Świdnicy.

Pierwsze kroki skierowaliśmy do najcenniejszego zabytku sakralnej sztuki protestanckiej Śląska, do  Kościoła  św. Trójcy zwanego Kościołem Pokoju. Jest to największy drewniany kościół w Europie, wpisany na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO.  Kościół jest niezwykle oryginalny. Czuje się tu wszędzie ducha epoki Zachwyca bogato zdobiona kazalnica i ołtarz, piękne organy i kryształowe żyrandole.  Podziwiając wnętrze  kościoła słuchaliśmy nagrania, w którym lektor opowiada historię budowy obiektu i w dużym skrócie prezentuje zasady wiary. Potem przewodnik zaprowadził nas do katedry św. Stanisława i Wacława równie  wspaniałej gotyckiej budowli  o pięknym barokowym wnętrzu.

Przespacerowaliśmy się także przez urokliwy świdnicki Rynek i okoliczne uliczki, weszliśmy na punkt widokowy na ratuszu i obowiązkowo niektórzy z nas podotykali makietę rynku i okolic by chociaż trochę  przybliżyć sobie trasę naszego spaceru.

Po obiedzie chętnych piechurów  na spacer po sobie tylko znanych zakątkach Szczawna zabrał  Staszek. Wspinaliśmy się na niewielkie wzniesienia, wędrowaliśmy leśnymi ścieżkami i cichymi uliczkami.

Wieczorem  drugi Staszek – nasz prezes zaprosił wszystkich na pożegnalnego szampana. Mieliśmy wspólnie pomyśleć o miejscu wycieczki na przyszły rok. Padło kilka propozycji, ale czy uda się zrealizować którąś z nich pokaże czas. Pośpiewaliśmy jeszcze trochę przy akompaniamencie Wiesia, pośmialiśmy się z dowcipów opowiadanych przez kilku naszych etatowych opowiadaczy i rozeszliśmy się po pokojach, by spakować nasze rzeczy.

15.08 /wtorek/ - Dzień powrotu Ostatnie, pyszne śniadanie,  walizki spakowane, więc krótki spacer po parku. Jeszcze kawa i lody W samo południe jedziemy na dworzec PKP  w Wałbrzychu, potem przesiadka  we Wrocławiu i jesteśmy w Poznaniu. Miło spędziliśmy ten długi sierpniowy weekend i pogoda dopisała i humory.