Wyprawa w Pieniny

Wyprawa w Pieniny 08 – 22 wrzesień 2008 rok

 

07 09 – niedziela

Późna porą sadowimy się w pociągu relacji Szczecin-Przemyśl. Mamy wygodne kuszetki., ustalone składy „mieszkańców” przedziałów. Wszystko przebiega składnie i organizacyjnie w porządku. Zresztą, czy ktoś „podskoczy Lidce, zwanej Prezesiną?

8 09 – poniedziałek

W Krakowie autobus rejsowy do Szczawnicy.  Spoglądamy smętnie przez okna, hej, góry się palą, czyli mgła nad szczytami. Pewnie niedźwiedzie bigos warzą. W Szczawnicy także pada. Paweł i Gosia, którzy jako forpoczta są na miejscu, prowadzą kolumnę 34 turystów do pensjonatu [a jakże!]  „Halka”  Nadal gęsty kapuśniaczek. Roztasowujemy się i studiując informacje o okolicy czekamy na zebranie organizacyjne.

9 09 wtorek - Słowacja, Leśnica,

Rano mamy niespodziankę, świeżutkie, umyte w mgiełkach słoneczko wędruje nad miastem. Wyruszamy na pierwszą wyprawę do słowackiej Leśnicy.

Pieniny zwane są parkiem dwóch narodów Polski i Słowacji, to jeden z najbardziej uroczych zakątków w naszym kraju. Zbudowane są z wapieni jurajskich i kredowych, duża odporność wapieni spowodowała wypreparowanie ich z osłony fliszowej i powstanie grzbietów z licznymi formami skalnymi o strzelistych kształtach., Tereny obejmujące Pieniny prawie w całości objęte są ochroną - Pieniński Park Narodowy. W parku wytyczono kilkadziesiąt kilometrów szlaków turystycznych, jednym z najpiękniejszych jest Sokola Perć  wiodąca ze Szczawnicy na Trzy Korony, a obejmująca najbardziej malownicze rejony Pienin - Sokolicę,  Kazalnicę i  Zamkową Górę. Na Trzech Koronach znajduje się punkt widokowy skąd rozpościera się panorama na Tatry Słowackie. W dole widać Sromowce Niżne, Czerwony Klasztor po Słowackiej stronie i wijący się między nimi Dunajec oddzielający na odcinku 21 kilometrów Polskę i Słowację.

To brzmi zachęcająco i jeśli pogoda dopisze, pomaszerujemy tymi trasami.     

Teraz wędrujemy brzegiem całkiem żwawego Grajcarka a potem Dunajca. Góry w złocie i zieleni. Czasami dołem przemknie kajak bądź tratwy z amatorami podziwiania przełomu Dunajca, przeczłapią koniki wiozące bryczka leniwych letników. A my docieramy do gospody na dawnej granicy ze Słowacją. Trafiamy do skansenu drewnianych rzeźb. Piękne figury przedstawiające zbójników, górala w niedźwiedzim uścisku, frasobliwe świątki, siodłate baby Ogromna kolekcja drewnianych postaci zaklętych w drzewie. Raczymy się regionalnymi słowackimi potrawami w „potravinie” płacąc złotówkami. Unia likwidując granice zbliżyła narody. Wędrujemy do Leśnicy. Ładne, zadbane słowackie miasteczko. Wracamy zadowoleni. Jak na pierwszy wypad mamy od 12 d0 15 km w nogach. Tę nadwyżkę zaliczyli ciekawscy.  

 10 09 środa - rezerwat Biała Woda i Homole

Zbyszek i Jurek ogłosili nabór chętnych do grupy gimnastycznej. Zgłosiło się w sumie 10 osób. Dobre i to. Ćwiczymy o godzinie 7:00 w holu pensjonatu.  Dziś wybieramy się do rezerwatu Biała Woda i Homole. Towarzyszy nam przewodniczka ze Szczawnicy p. Iwona Białek. Jej opowieściom zawdzięczamy obłaskawienie trasy.

Skaczemy z homola na homole [tak nazywano wielkie, obłe kamienie. Schodzimy i wspinamy się maszerując wzdłuż kapryśnie wijącego się strumienia. Aż trudno uwierzyć, że ten ledwo ciurkający [jest pora sucha] strumyczek wyrzeźbił taki głęboki wąwóz.

Całkiem zgrabnie skaczemy po wielkich kamlokach, by potem zeskakiwać po stromiznach.

11 09 czwartek - Kraków

Jedziemy autokarem do Krakowa odwiedzić miasto i zabytki, Dla niektórych jest to wycieczka sentymentalna, bo z  Krakowem  wiążą ich szkolne wspomnienia.

Większość grupy nie była nigdy w Krakowie i cieszy się, że miała okazję chociaż przez kilka godzin pospacerować  po urokliwych uliczkach  tego miasta.

 12 09 piątek - Małe Pieniny

Zaczynamy wędrówkę od wsi Jaworki, idziemy malowniczymi ścieżkami w stronę bacówki. Pod Durbaszką. Okrutny tu tłok, trzeba uciekać w ciszę bezdroży. Docieramy wreszcie do Palenicy i hajda kolejką do Szczawnicy. Jest to ekscytujące zakończenie wędrówki.

13 09 sobota - spływ Dunajcem.

Jedziemy busem do Sromowiec Niżnych tutaj mamy start na flis. Sromowce Niżne to urocza wieś pienińska położona niezwykle malowniczo: nad Dunajcem, u stóp Trzech Koron.. Stąd  pod opieką sympatycznych flisaków rozpoczynamy  wyprawę.

Dunajec płynie tu  w głębokim, wyżłobionym przez siebie skalnym wąwozie; na długości 9 km siedmiokrotnie gwałtownie skręca, , a wysokość urwistych, wapiennych ścian sięga 300-500 metrów ponad lustro wody.. Powstanie Przełomu jest przedmiotem sporów wielu naukowców. Najciekawsze są jednak podania ludowe na ten temat. Jedna z legend głosi, że ujście Dunajcowi wyrąbał mieczem król Bolesław Chrobry. Inna legenda mówi o Ferkowiczu, ścigającym króla wężów, który uciekając wytarł swym cielskiem wąwóz, wytyczając drogę rzece.

Jakakolwiek w tym prawda się kryje, ale sam przełom daje niezapomniane wrażenie i pionowe pokryte różnymi odcieniami zieleni skały ze śladem stopy Janosika i orłem wypisanym przez olbrzymów na litej skale. My pod opieką sympatycznych flisaków zrobiliśmy 18 km trasy, którą Zbyszek zakończył tak jak był w ubraniu popisową kąpielą w Grajcarku ku uciesze spacerowiczów i stada kaczek.

Wieczorem zaklinamy pogodę śpiewem, bo chmurzyska ciągną od południa i góry w mgielnych czapach stoją. 

14 09 niedziela –  watra Pod Bereśnikiem

Z atrakcji mamy slalom suwami. [niewielkie busiki z napędem na cztery koła] Trasa kręta, czyli slalom o znacznym zróżnicowaniu wysokości krętych ścieżek. Jedziemy do schroniska Pod Bereśnikiem. Panujący tu p. Piotr Kosior stwierdza z żalem, że obiekt stworzony został dla turystyki plecakowej, tymczasem turystyka, kwalifikowana, ta w najtańszym wydaniu zamiera. Na szczęście są jeszcze prawdziwi włóczykija, którym odpowiada standard obecny. nie przeszkadza im to, że mieszkają na łóżkach piętrowych. Rekompensują to sobie widokami, niepowtarzalnym klimatem. Jednak takich ludzi jest coraz mniej - przyznaje szczerze Piotr Kosior. - Dochód z takich "zapaleńców" jest znikomy i nie starcza na bieżące wydatki, nie wspominając o innych zobowiązaniach. Smutna to prawda. Lecz gospodarze radzą sobie, jak mogą, Dlatego Bereśnik  kusi niebanalną i smaczną kuchnią. - słynną już w całym kraju szarlotkę. 

Nas życzliwi gazdowie przy watrze przyjęli pięknie smacznym mięskiem i kiełbaskami, oraz słynną i oczywiście pyszną szarlotką. Wspólnie pośpiewaliśmy przy duecie gitar [Paweł i Sebastian – syn gospodarzy] Ciemną nocą licząc na talent mistrzów kierownicy wróciliśmy suwami do Szczawnicy. Atrakcji było co niemiara., chociaz góry zabrała mgła i nie zaliczyliśmy słynnej panoramy Szczawnicy,  to czyż  można wszystko otrzymać od Króla Gór?

15 09 poniedziałek

Leje okrutnie. Wycieczka na Wysokie odwołana. Grupa wytrwałych  [10 osób] idzie brzegiem Dunajca do Krościenka. Pozostali wygodnie busem turlają się do kawiarenki w Krościenku.

 16 09 wtorek

Deszcz, deszcz, deszcz. Oj nie lij dyscu, nie lij. Zanosimy śpiewne inwokacje do dobrych duchów gór siedząc w cieple Halkowych pokoi.

17 09 środa – turystyka kołowa.

Nie ma rady na upartą pogodę, Nadal przekropna. Wynajętym autokarem robimy turystykę kołową. Zaczynamy od zabytkowego kościółka w Dębnie. Ksiądz proboszcz robi wyjątek dla naszej grupy i otwiera cenne podwoje wnętrza bardzo wrażliwego za zmiany aury.  W  roku 2003 cały obiekt został zapisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO, o Jako ciekawostka. W kościele tym w filmie "Janosik" główny bohater brał ślub. Jednak widzom pokazano aż trzy kościoły - inny kiedy młodzi do niego wchodzili, kościół w Dębnie - gdzie odbywała się cała ceremonia i jeszcze inny, gdy z niego wychodzili.

Następnie  jedziemy do wsi  Łopuszna, gdzie znajduje się Dom Pamięci ks. Józefa Tischnera, zwany Tischnerówką.  Zgromadzono w nim pamiątki związane z osobą Józka Szkolnego, m.in. rękopisy, książki, fotografie, biurko, przy którym pisał, korespondencję (także z Janem Pawłem II), góralską koszulę, plecak i narty. W sali multimedialnej prezentowany jest krótki film z udziałem księdza i kapeli góralskiej.

Odwiedzamy także grób księdza. Prosty, surowy i zarazem swojski.

Zaglądamy do dworku Tetmajerów w Łopusznej, który  uchodzi za jeden z najpiękniejszych w całej Polsce. Powstał w latach dziewięćdziesiątych XVIII wieku.

            Dalsza trasa prowadzi nas do Ludźmierza do Sanktuarium w Ludźmierzu    z figurką Matki Boskiej Ludźmierskiej, nazywanej Gaździną Podhala.

Do kościoła w Ludźmierzu przylega cudowny Ogród Różańcowy. Pięknie zaprojektowany, zadbany i utrzymany, przypomina o pobycie na Podhalu i w sanktuarium ludźmierskim w  1997 roku  papieża Jana Pawła II oraz jego nauce o znaczeniu  modlitwy różańcowej. W centrum ogrodu umieszczona jest naturalnej wielkości rzeźba przedstawiająca papieża. .

Ciekawostką ogrodu są tzw. wrota wiary: pod drewnianą konstrukcją umieszczono dzwon, którego dźwiękiem każdy człowiek w sposób symboliczny może ogłosić niebu i ziemi swoje odnowienie wiary. Warunkiem jest odmówienie specjalnej modlitwy.

Dalszy szlak prowadzi nas  ku Niedzicy, do zamku , który wzniesiony został ok. 1310 roku.  Oglądamy ruiny dawnej świetności  tego zamku, zaglądamy na koronę zapory i wyruszamy na ostatni odcinek „kołowej wycieczki” do Pienińskiego Parku i ukrytej w nim certyfikowanej bacówki. Bacówka wzorcowa łączy w sobie nowoczesny marketing i tradycję pienińskich górali. Handel idzie nam niemrawo z powodu cen bardziej niż zaporowych. Oblizujemy się smakiem i wracamy do Szczawnicy.

18 09 czwartek

Leje, leje, leje. Ślisko i mało zachęcająco. Grupa częściowo jedzie do Krościenka, częściowo buszuje po Szczawnicy.

 19 09 piątek - Czerwony Klasztor

Wędrujemy w mgle  na Słowację do klasztoru o nazwie Czerwony klasztor. Znajduje się on przy miejscowości Czerwony Klasztor na wysokości Sromowiec Niżnych.

Obecnie w obrębie klasztoru jest sennie i jesiennie. Chronimy się w „potravinie” na kufelku słowackiego piwa.

W drodze powrotnej wpadamy pod ulewę. Przyjazny Grajcarek zmienił się z minuty na minutę w rozhukaną, pełną zdradzieckich wirów rzekę. Ogłupiałe kaczki przycupnęły na brzegu a kamienne, wygodne kładki znikły w odmętach spienionej wody.   

20 09 sobota – Słowacja: Bielska Jaskinia, Poprad Aqua City

Wybieramy się do zaprzyjaźnionej Słowacji. Jest wietrznie i zimno, Ale aura nie przeszkodzi w zwiedzaniu głębin gór. Jaskinia Bielska (wejście na wysokości 885 m.) jest jedyną udostępnioną jaskinią w Wysokich Tatrach .Pełno tu przepięknych rzeźb naściennych, nawisów i tajemniczych bocznych grot. Gdzie niegdzie błyska jeziorko cudownie krystaliczną wodą i błyśnie kryształ wtopiony w skałę. Jaskinia robi duże wrażenie. 

Po wizycie u łaskawego władcy krainy, czas na rozrywkę. Jedziemy do miejscowości Poprad do Aqua City.

Termalny park wodny został otwarty w 2004 r. Kompleks wypoczynkowo-rehabilitacyjny oferuje zakwaterowanie typu hotelowego, 3 baseny zewnętrzne, 1 wewnętrzny basen pływacki o wymiarach olimpijskich oraz 1 basen wypoczynkowy. Baseny są wyposażone w atrakcje wodne takie jak: siedzenia i łóżka jacuzzi, gejzer, grzybek wodny, bicze wodne, natryski masażowe, dzwon huśtawkowy itd. Temperatura wody waha się w granicach 28°C- 36°C.  

Niestety, nie mamy tyle czasu aby zapoznać się z każdą z tych atrakcji. Zachwyceni nowoczesnością urządzeń, czasami lekko zagubieni w natłoku światełek, bramek i mechanizmów lądujemy w basenie zewnętrznym. Zimno i wieje nad głowami wiatr a my zanurzeni po nosy w 36-stopniowym ciepełku pluskamy się radośnie. Ach, kiedyż w Poznaniu ruszą termy maltańskie?

21 09 niedziela - Czas wolny, podsumowanie.

Pada ustawicznie, ba nawet leje ustawicznie. Lądujemy w Zbójnickiej Piwnicy na grzańcu. Wieczorem podsumowanie imprezy. Oceniamy pobyt pozytywnie, choć mogło być więcej tras pieszych. Niestety – pogoda. Ale i tak mieliśmy więcej szczęści niż w ubiegłym roku w Bieszczadach.

22 09 poniedziałek 11,30 odjazd

Ostatnia gimnastyka. Żegnamy pensjonat, było nam tu dobrze. Jedzonko „jak u mamy”, cieplutko w pokojach. Czego więcej potrzeba plecakowemu turyście. Trochę zamieszania na krakowskim dworcu, nieprzyjaznym i zagmatwanym, ale wreszcie sadowimy się w pociągu i jazda do kochanego Pyrowa.

 

 

: