Wyprawa na Podlasie

Fundacja „Razem na szlaku zorganizowała dla 20 członków naszego Stowarzyszenia wycieczkę na Podlasie. Długo i z łezką w oku wspominać będziemy tę wyprawę. Nie zapomnimy sympatycznej, życzliwej  i kompetentnej przewodniczki - pani Ani, która przez sześć dni pokazywała nam zabytki kultury i przyrody Podlasia i opowiadała o nich tak ciekawie, że słuchaliśmy jej z zapartym tchem. Nie zapomnimy także pana Janka wspaniałego kierowcy busika, z którym przejechaliśmy bezpiecznie kilkaset kilometrów  po tym pięknym regionie naszego kraju .Miło wspominać będziemy również wieczory, kiedy po powrocie do hotelu i kolacji zbieraliśmy się wszyscy w pokoju Marysi i Lidki i opowiadaliśmy sobie różne śmieszne historie ze swojego życia, racząc się przy tym  „duchem puszczy, który to trunek załatwił nam niezastąpiony pan Janek. Do łez wzruszyła nas pani Ania, kiedy na pożegnanie przyniosła każdemu po małym woreczku uzbieranych i ususzonych przez siebie grzybów. Nezapomniana to była wyprawa. Oto jak ją wspomina najstarszy , bo 91 letni uczestnik naszej grupy  niepokonany  Jerzy T

Z Poznania wyjechaliśmy w sobotę o  610 (zbiórka 545), przesiadka w Warszawie Centralnej i dalej do Białegostoku. Na miejscu dojazd do hotelu Turkus, zamówionymi wcześniej taksówkami. Zakwaterowanie w hotelu, krótka odprawa i czas wolny.

W drugim dniu (niedziela) wyjechaliśmy małym autokarem (20 osób) o godzinie 900. Pierwszym punktem była miejscowość Mielnik. Grupa poszła na górę zamkową, ja zostałem przy ruinach kościoła, wspaniały widok na dolinę Bugu. Podjechaliśmy jeszcze do punktu widokowego na odkrywkową kopalnię kredy

Następnie pojechaliśmy do Grabarki. Drogą, wśród krzyży, doszliśmy do cerkwi. Ponieważ cerkiew była zamknięta więc można było zrobić zakupy w kramiku przy cerkwi (ikony, ikonki, tryptyki, zioła, herbaty, przetwory itp). Po obejrzeniu cerkwi zeszliśmy do źródełka i kramów z różnościami. Zgodnie z tamtejszym zwyczajem specjalną chusteczką, zmoczoną w wodzie ze źródełka należy przemyć chore miejsca i zostawić chusteczkę..

Następną miejscowością był Drohiczyn . Zjedliśmy obiad u Ireny (doskonały chłodnik, zaguby, pierogi z kaszą gryczaną i serem, kwas chlebowy i piwo). Po obiedzie spacer do katedry, na górę zamkową i do prawosławnej cerkwi Św. Mikołaja.  W drodze powrotnej jechaliśmy przez Bielsk Podlaski i  słynne z dyń, Siemiatycze. W Bielsku Podlaskim  zatrzymaliśmy się w rynku przy ratuszu, starej karczmie i sklepie Znachor. Sklep obecnie obuwniczy był w filmie Znachor sklepem panny Marysi, u której znachor kupował tytoń i nici.

 

Trzeci dzień (poniedziałek) to Hajnówka, Białowieża i  region otwartych okiennic. Ze względu na bogaty program  wyjazd o 8 30.  Pierwszym obiektem był skansen miniatur budownictwa podlaskiego w Hajnówce.  . W Hajnówce jest świetny skansen modeli budownictwa podlaskiego oraz bardzo nowoczesna, i ciekawa architektonicznie cerkiew, w której między innymi odbywa się wiele międzynarodowych festiwali chórów cerkiewnych.  Wszystkie obiekty  są w skali 1/25, co pozwala, lepiej niż w rzeczywistości, na porównanie wielkości. Wiele z obiektów widziałem uprzednio lub zobaczyliśmy w dalszej części wycieczki.Następnie zwiedzaliśmy sobór św. Trójcy. W Białowieży w programie był rezerwat, obiad i park carski. Po obiedzie, grupa poszła do parku carskiego. Autokar podjechał pod cerkiew  św. Mikołaja  i ruszyliśmy na dalsze zwiedzanie Następnie zwiedzaliśmy sobór św. Trójcy. W Białowieży w programie był rezerwat, obiad i park carski. Po obiedzie, grupa poszła do parku carskiego. Autokar podjechał pod cerkiew św. Mikołaja  i ruszyliśmy na dalsze zwiedzanie 

Po krótkiej przejażdżce po Białowieży pojechaliśmy  do wsi Puchły. Przed uroczą cerkiewką czekał już na nas pan Mirek (zapewne Miron). Pokazał cerkiew, zaśpiewał modlitwę do Matki Boskiej, odpowiedział na wiele pytań i pojechaliśmy przez Trześciankę do Białegostoku. Puchły, Trześcianka to tak zwana kraina otwartych okiennic. Program otwarte okiennice nawiązuje do lokalnej tradycji zdobienia domów

Cytat z Internetu:  Specyfiką ich zabudowań są kunsztowne zdobienia drewnianych domów. Bogato dekorowane i malowane jaskrawymi kolorami są okiennice, wiatrownice, narożniki, a także elewacja i szczyty. Ornamentyka ta jest niespotykana w innych regionach Polski i nawiązuje do zdobnictwa stosowanego w rosyjskim budownictwie ludowym. Zamieszkująca te tereny ludność prawosławna białoruskiego pochodzenia kultywuje swój folklor. Zachowała się tu jeszcze specyficzna gwara o cechach ukraińskich, a także tradycje i obrzędy ludów pogranicza.

 

W czwartym dniu (wtorek) zwiedzaliśmy  Świętą Wodę i Sanktuarium Matki Boskiej Bolesnej,  bocianią wieś Pentowo,  wczasową wieś Kiermusy, na terenie której kręcono znane seriale /U pana  Boga za piecem, Blondynka/ i oczywiście Tykocin.  

 W Tykocinie zachowały się dwie synagogi duża i mała (dom talmudyczny) oraz wiele starych     domów, tak w żydowskiej jak i centralnej części miasta. Obie synagogi obecnie pełnią funkcje muzealne. Ale w ogóle Tykocin ze względu na wiele zachowanych pozostałości kultury tej religii i społeczności jest miejscem wielu spotkań Żydów  z całego świata. Jest nawet restauracja z kuchnią żydowską i hotel z mykwą.                                              

Obiad zjedliśmy w Tejszy -  pyszne pierogi z mięsem i ruszyliśmy na dalsze zwiedzanie i był to sympatyczny rejs po Narwi, a potem zwiedzanie kościoła i alumnatu

W centralnej części miasta na centralnym placu znajduje się pomnik Stefana Czarnieckiego z 1736r (ponoć po kolumnie Zygmunta drugi świecki pomnik w Polsce)

Za nim widać kościół p.w. Trójcy Świętej i nieco w lewo alumnat. Alumnat to zbudowany w XVII wieku  „dom spokojnej  starości” dla weteranów i inwalidów wojennych. 

 Do Choroszczy jechaliśmy obok  zamku. Zamek leży na drugim brzegu Narwi i został w ostatnich latach odbudowany  (raczej zbudowany), przez pana  Jacka Nazarko. Obecnie to coś w rodzaju muzeum, hotelu i restauracji. Widzieliśmy także   pomnik Orderu Orła Białego.  Order Orła Białego został ustanowiony w roku 1705, na zamku w Tykocinie, jest  więc   tutaj  jego pomnik. W Choroszczy jeszcze krótki  spacer po parku wokół pałacyku  letniej rezydencji Branickich i powrót do Białegostoku 

W piątym dniu (środa) pojechaliśmy do  Supraśla. Na określoną godzinę mieliśmy zaplanowane zwiedzanie z przewodnikiem muzeum ikon.

 

 Następnie, również z przewodnikiem zwiedzanie dużej cerkwi (jeszcze w trakcie odbudowy) i małej cerkwi w obrębie klasztoru.

 

Obiady członkowie grupy jedli w różnych restauracyjkach w okolicy szkoły plastycznej, my w Bohemie. Po krótkim spacerku po bulwarch wyjazd do Kruszynian. W Kruszynianach zwiedzanie meczetu i mizaru (cmentarz tatarski). Niestety ze względu na natłok turystów nie udało się dokonać degustacji tatarskich potraw w Tatarskiej Jurcie.

 

 Wracaliśmy przez Sokółkę. W Sokółce krótki pobyt w Kościele pod wezwaniem św. Antoniego Padewskiego i lody w, ponoć najlepszej na Podlasiu, lodziarni. Kościół zasłynął cudem eucharystycznym. 

Szusty dzień (czwartek) był przeznaczony na zwiedzanie Białegostoku. A więc: sobór św. Ducha, pomnik sybiraków, modernistyczny kościół św. Rocha ( z widokiem na kamienice Moesa i Ginzburga ) i cerkiew św. Mikołaja. Przejeżdżaliśmy koło cerkwi Mądrości Bożej (zmniejszonej kopii tej w Konstantynopolu) i budynku teatru. Byliśmy również w byłym domu loży masońskiej- obecnie muzeum z makietą starego Białegostoku.

 

Obiad jedliśmy w Esperanto na Rynku Kościuszki. W Esperanto podają, poza innymi napojami, regionalną buzę (napój orzeźwiający o oryginalnym smaku).

 

Po obiedzie zwiedzanie katedry (bardzo ładny neogotyk) i ogrody pałacu Branickich.. Pożegnanie przed hotelem. Podziękowania i uprzejmości,  Przyjęcie podarków-suszone owoce i grzyby.

 

W ostatnim dniu rano wyjazd taksówkami na dworzec kolejowy (w remoncie),wsiadamy do pociągu, z przesiadką w Warszawie Wschodniej, i wracamy  do Poznania.

 

Świętnie zorganizowana wycieczka, przemiła i doskonała przewodniczka pani Ania oraz bardzo dobry i sympatyczny kierowca.

                                                                        Jerzy Tyrcha