Wyprawa do Augustowa i okolic

 10. 06 sobota

Do tej wyprawy przygotowywaliśmy się starannie i wreszcie jedziemy. 28 łazików plus gitara, ratlerek i plecaki.

Instalujemy się w sympatycznym Domu Nauczyciela, tuż przy przystani [co daje nie tylko radość oczom, ale i zmasowane ataki komarów, z którymi walczą zajadle zaprzyjaźnione jaskółki]  Mamy do dyspozycji wygodne pokoje, posiłki i ładnie zaprojektowane patio, ulubione miejsce wytchnienia i pogaduszek.

11 06 niedziela

Ustaliliśmy plan wypadów, tj. dwa posiłki 8,30 śniadanie i 17,30 obiado-kolacja. W ten sposób zyskujemy więcej czasu na włóczęgi.

Pierwszą atrakcję mamy tuż, tuż. Rejs stateczkiem z perspektywą śluzowania. Pogoda jak marzenie. Płyniemy rzeką Nettą, po jeziorze Białym zawijając na kilka chwil do Studzienicznej. Robimy rekonesans przed następną wizytą

Niesyci wrażeń z rejsu po południu wybieramy się na rekonesans wzdłuż rzeki Netty prześliczna promenadą, której budowę wsparły wydatnie unijne fundusze. Z zapartym tchem obserwujemy ewolucje wodnych narciarzy i docieramy do Hotelu Warszawa, wsławionego hmmm, poselskimi alkoholowymi ekscesami. Wieczorem ponownie spacerek i kontemplowanie rzeki i Augustowa nocą.

12 06 poniedziałek

Z p. Stanisławem - przewodnikiem PTTK wyruszamy brzegami jez. Białego i Kanału Augustowskiego. Trasa przepiękna, urozmaicona i zielona. Zaciekawieni  słuchamy informacji o Puszczy Augustowskiej.   Wieczorem zaś zebrani na patio pod przewodnictwem Lidki śpiewamy ulubione szlagiery Łazików, oczywiście przy wtórze Pawłowej gitary.

14 06 środa

Radości co niemiara. Opanowujemy rowery wodne. Ale aby się dostać do przystani musimy pokonać nadjeziorne serpentyny i poplątane ścieżki. Nieco zasapani docieramy do upragnionych rowerków [dwu i cztero miejscowe] No i energiczne machanie nogami. Nie ma to jak napęd na stopy. Wspaniała gimnastyka pod błękitnym niebem i przy akompaniamencie żabek i trzciniaków „Ryba, ryba….rak, rak, … tak….tak i kum, kum, kum.

Wieczorem udział w mszy św. Wszak jutro Boże Ciało.

15 06 czwartek  - wyjazd na Litwę do Wilna i Trok.   

Miało być inaczej, cztery dni u sąsiadów. Ale los czasem bywa okrutny i mamy tylko dzień. No cóż, będzie to zwiedzanie w pigułce, choć kraj to piękny i historycznie z Polską związany.

Wyruszamy o świcie, prowadzi nas pilot p. Magdalena, opowiada, dawne dzieje Litwy, uczy kilku wyrażeń litewskich  np. łaba dina, to dzień dobry. Na nieco sennym przejściu granicznym zaopatrujemy się w lity aby mieć pieniążki na drobne wydatki i dobrze utrzymaną szosą jedziemy do Wilna. Za oknem oszałamiająca zieleń, krajobraz pofałdowany: zdobny w zagajniki, oczka wodne, jeziorka, strumyczki i rzeczki. Opiewany w poezji i prozie Niemen jest malowniczy, ale niezbyt szeroki. Uderza brak nachalnych reklam i billboardów psujących krajobraz, zadbane wsie i miasteczka bez domów w stylu pudełek od zapałek. Zabudowa z porządnymi dachami i ładnie wkomponowana zieleń. I oto Wilno rozłożone na wzgórzach, zieleń, czerwone dachy i wieże kościołów. W Wilnie spotyka nas pilot-Polak p. Paweł Giedrojć, który z pasją opowiada nam o mieście.  Robimy rekonesans autobusowy, objeżdżając głównymi ulicami miasta, aby mieć wstępną orientację w jego niepowtarzalnym uroku. Następnie – z powodu małej ilości czasu - oglądamy główne zabytki, przede wszystkim polonica. Symbolem Wilna – jest niewątpliwie zamek Giedymina na wzgórzu oraz lśniąca bielą u jego podnóża Archikatedra Wileńska - główna świątynia katolicka na   Litwie.Na ulicznych stoiskach z dewocjonaliami zaopatrujemy się w foldery i pamiątki, w tym w „Kurier Wileński”. Możemy ku naszej radości płacić złotówkami.Trasa naszej krótkiej wycieczki wiedzie nas ku Ostrej Bramie Miejsce to zadziwia nas skromnością., Zakaz handlu i ruchu kołowego przy Kaplicy Ostrobramskiej uczynił to miejsce kościołem pod otwartym niebem. Przechodnie wyciszają się tu, wierni żarliwie powtarzają od wieków te same słowa:  „Matko Miłosierdzia - pod Twoją Obronę uciekamy się” . Stajemy przed obliczem Madonny świadomi poświęconych Jej słów przez Mickiewicza. Potem w Księdze Pamiątkowej pozostawiamy wpis – dowód naszego z Nią spotkania. Ostrobramska Pani, coś przez całe wieki, darzyła łaską spragnionych pociechy, coś osłaniała nas łaską życzliwej opieki, U której stóp z ufnością składaliśmy swe grzechy.

Bądź nam i dzisiaj także przychylną, Niech Twoja dobroć będzie zawsze nieomylna.

Członkowie Klubu Turystycznego Niewidomych i Słabowidzących „Razem na Szlaku”, oraz ich wypróbowani przyjaciele wolontariusze-opiekunowie  

Dalsza trasa wiedzie nas przede wszystkim szlakiem świątyń i polskich pamiątek.. Przynajmniej z zewnątrz zobaczyliśmy: Kościoły św. Anny,  św. Franciszka i Bernardyna.  Kościół św. Kazimierza,  Kościół św. Katarzyny,  Kościół św. Ducha, Muzeum Adama Mickiewicza,.  Zespół Uniwersytetu Wileńskiego, Cerkiew św. Mikołaja,Klasztor Bazylianów i cerkiew św. Trójcy.

Odwiedziliśmy także  słynny Cmentarz na Rossie. Przy grobie Marszałka spotykamy poetkę-dawnego żołnierza AK. Słuchamy prostych i wzruszających wierszy i zapalamy znicz. Znicze palimy także na wojskowych kwaterach i na płytach kryjących szczątki zasłużonych Polaków. Taki niewielki cmentarz a tak skondensowana historia.

Zegnamy Wilno i jedziemy do Trok pierwotnej stolicy Księstwa Litewskiego.    

Zmęczeni nieco tempem chodzenia po zamku zasiadamy w maleńkiej gospodzie aby zjeść przepyszne karaimskie kibimi popijane wonnym rosołkiem.

I znowu niedosyt poznawczy. Tak mało czasu a tak wiele do obejrzenia!

W drodze powrotnej robimy drobne zakupy: słynne litewskie nalewki – 999, sukinis, żurawinowa, przepyszny litewski chlebek i kwas chlebowy.

Pożną nocą instalujemy się w bazie, zmęczeni i z niedosytem Litwy. Koniecznie trzeba wrócić i to na dni kilka. Wszak tyle zostało do zobaczenia i przeżycia.

16 06 piątek

Gondole, Gondole. 30 km najpiękniejszych zakątków, wysepek, zakoli i brzegów. A więc Netta. Jez. Necko, i Rospuda, Robimy pętlę i Necko, rzeka Cicha, jez. Białe, znowu Cicha, Necko i Netta. Trzy gondole elegancko ślizgają się po szmaragdowej wodzie, lekki wiatr i taaakie widoki. Aż się nie chce wracać.

17 06 sobota

Wycieczka w nieznane, czyli szlakami Puszczy Augustowskiej. Drobne 12 km. Nic to dla nas. Tak, tylko na marginesie. Łasuchy wypatrzyły lody w leśnym hoteliku. Nie dały się odciągnąć od smakołyków. Bo i też żar z nieba się lał, zapowiedź burzy.

Mięliśmy także „upojną” noc, bowiem w Domu Nauczyciela odbywały się całonocne huczne imprezy z muzyką i przytupem.

18 06 niedziela

Żadne znaki na niebie nie wskazywały na deszcz. Grupa radośnie potupała lesistymi ścieżkami, zahaczając oczywiście o lody i inne napoje. Parno i duszno. A i na niebie zaczęły się dziać interesujące rzeczy. Powoli napłynęły obłe szare chmury, co podzieliło łazików na dwie „polityczne” opcje – „suche stopy” i wędrowców”.   Ósemka szperaczy pod wodzą niezawodnej Kai na przekór pogodzie zagłębiła się w zielony raj i …… po kilkunastu minutach lunęło i to jak! Zamotani w pelerynki wędrowaliśmy dalej  ciesząc się, że komary dały nam spokój. Daje harcerskie słowo, że las w deszczu jest piękny, srebrzysto-zielony i pachnący.A na obiadku niespodzianka. W ramach przeprosin za nocne hałasy szefowa kuchni potraktowała nas przepysznymi babeczkami ze śmietanką i kieliszkiem szampana. Skoro o kuchni rzecz, to posiłki są znakomite i obfite. Mamy także możliwość posmakowania regionalnej kuchni, a to babka ziemniaczana, kartacze, kibimy i inne smakowitości. Jemy, aż się uszy trzęsą….

19 06 poniedziałek

Wycieczka po ziemi suwalskiej w towarzystwie przewodnika PTTK p. Stanisława. Pierwszy etap śluza dwukomorowa, którą znamy z wyprawy stateczkiem, potem Sejny i Klasztor Kamedułów Wigierskich, który  dziś przyciąga pielgrzymów także z powodu pamiątek po wizycie w tym pięknym miejscu Papieża Polaka. W restauracji „Pod Jelonkiem „ w Suwałkach raczymy się regionalnymi potrawami : kartacze,  babka i koszka ziemniaczana, kwas chlebowy, gęste zsiadłe mleczko, podpiwek i inne smakowitości.. Nie wiadomo co wybrać, bo wszystko takie apetyczne.

Dalej jedziemy przez tereny Wigierskiego Parku Narodowego . Podziwiamy naturalne głazowiska [plac zabaw olbrzymów] Zaglądamy także do punktu widokowego. Z zadaszonej platformy admirujemy widok na jeziora: Kojle, Perty i Purwin. W tle widać Górę Cisową  cie. Urodę tego miejsca wykorzystali w swoich filmach Tadeusz Konwicki ("Dolina Issy" ) i Andrzej Wajda ("Pan Tadeusz" .Na chwilę schodzimy nad  rzekę Czarna Hańcza i jezioro Hańcza, by zachwycić się ich pięknem. I znowu wsiadamy do autobusu, który nas wiezie do naszego tymczasowego domu na pyszną obiadokolację.

20 06 wtorek

Leniwe chmurki i błękit, ostatni spacerek 10 km do słynącej z wybornych ryb smażalni. Jak tu nie spróbować siei słynnej ryby wypuszczonej z diabelskich pazurów. Raczymy się obficie smażonymi rybkami zapijanymi kufelkiem pienistego chłodnego piwka….. i wracamy zielonym szlakiem. Trasa 10 km.

Na kolacje otrzymujemy po paczce sękacza… na pamiątkę.

Wieczorem na patio śmigają przyjazne jaskółki a my podsumowujemy pobyt. Jednogłośnie uznajemy go jako wielce satysfakcjonujący. Dziękujemy naszym przyjaciołom-wolontariuszom za opiekę, przede wszystkim niezawodnej Kai i Wandzie, która jest z nami po raz pierwszy i spisała się na medal. Także Zuzanna, nasz warszawski nabytek wylewnie dziękuje za wspólne chwile. Śpiewamy nasze ulubione szlagiery. A z sąsiedniego stolika niemieccy turyści z zapałem filmują spotkanie.

Paweł zarządza, aby wszelkie pasty i inne utensylia służące „zielonej nocy” zdeponować u niego [to tak na wszelki wypadek.] Także kierowniczka Domu Nauczyciela przekazuje ciepłe słowa zdyscyplinowanej grupie turystycznej. Miło to słyszeć.

I tak nadszedł czas powrotu.

21 06 środa

Ostatnie zakupy, pakowanie, obiadek pożegnalny ze smacznymi [wariant  augustowski] kibimiami. Okazuje się, że prawie wszyscy klubowicze zakupili gustowne chlebaczki. Miła pamiątka z pobytu. O 14 wyjeżdżamy autobusem do Białegostoku. Tutaj w ordynku [każdy ma wyznaczone miejsce w przedziale] lokujemy się w pociągu. Upał okrutny. Przejeżdżamy przez strefy burzy, ale nadal gorąco. Dobrze, że w składzie pociągu jest WARS zasobny w napoje.

W Poznaniu zjawiamy się spóźnieni. Ustalenie, kto kogo odwozi. To nasza stała praktyka, żaden z niewidomych nie jest pozostawiony na łasce losu.

Turnus zakończony.

„Przy innym ogniu, w inną noc

Do zobaczenia znów…..”