Wizyta w Muzeum Kazimiery Iłłakowiczówny

Czwartek 12 lutego – pogoda jesienna, pada i wieje, Na miejsce zbiórki przyszło tylko kilku klubowiczów. Idziemy więc w  szóstkę  na ulicę Gajową  4, na  drugie piętro secesyjnej kamienicy.  Z trudem wspinamy się po krętych wydeptanych schodach by za chwilę znaleźć się w sublokatorskim, trzydziesto  metrowym pokoju - jak mówi kustosz muzeum -  ze wspólną kuchnią i takąż łazienką, z której korzystało 18 osób. Okazuje się, że poetka mieszkała w nim 35 lat. Muzeum utworzono tutaj w 1984 – rok po jej śmierci.

Nie ma zbyt wiele do oglądania – pozostawione na swoim miejscu biurko „ze światłem z lewej strony”, lustro ustawione tak „by światło padało na twarz a nie na plecy”, żelazne z łuszczącą się emalią łóżko, szafka z drobiazgami codziennego użytku, kufer podróżny zrobiony z regału na książki, obrazy namalowane przez siostrzenicę, pudła na kapelusze (zawartość wyeksponowana pieczołowicie na półkach), góralska w motywach sukienka „spacerowa” biała torebka, kapelusik i czółenka, kilkanaście pamiątek i skromna ekspozycja biograficzno-literacka.

Mimo skromności, miejsce to emanuje nastrojem, a pani na włościach kustosz Ela Andrzejewska snuje magiczną nić życia, przygód, zasług i śmiesznostek i anegdot związanych z poetką.

Była nieślubną córką Barbary Iłłakowiczówny i Klemensa Zana (syna Tomasza „Promienistego”, bliskiego przyjaciela Adama Mickiewicza). Wcześnie osierocona, wychowywała się zapomniana i zaniedbana u krewnych, Szczęśliwym zdarzeniem losu przygarnęła ją hr. Zofia Buyno z Zyberk-Platerów, która stała się swego rodzaju przybraną matką poetki. Los dziewczynki całkowicie się odmienił. Skończyła słynną Platerówkę, ekskluzywną pensję dla dobrze urodzonych panien. Studiowała w Oksfordzie i na Uniwersytecie Jagiellońskim. W czasie I wojny światowej służyła jako „siostra miłosierdzia” w armii rosyjskiej. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości  pracowała w MSZ,  była sekretarzem Józefa Piłsudskiego,  Marszałek na zawsze pozostał jej wielką miłością, to też    po jego śmierci odbyła tournée po Europie z wykładem o nim.

  W 1939 ewakuowała się do Rumunii, gdzie spędziła wojnę. Do kraju powróciła w 1947 ale w Warszawie zamieszkać nie mogła. Za staraniem Juliana Tuwima  zamieszkała w Poznaniu. Iłla zawsze fascynowała otoczenie. Wyrazista osobowość, żywa inteligencja, siła woli, elegancja, także kapryśność i nieprzewidywalność w kontaktach z ludźmi czyniły z niej osobę ekscytującą towarzysko, chociaż trudną.  

Iłłakowiczówna z racji zajmowanego stanowiska  miała rozległy krąg przyjaciół, wśród których byli Witkacy, Julian Tuwim i Maria Dąbrowska .

Po wojnie, jako niepewna klasowo i politycznie, pozbawiona pracy etatowej zajęła się przekładami literatury europejskiej  i prywatnym nauczaniem języka angielskiego

Wydała kilkanaście tomików wierszy. Była autorką wielu przekładów, tłumacząc z angielskiego, niemieckiego, rosyjskiego, rumuńskiego i węgierskiego. Przekład kongenialny to powieść Anna Karenina Tołstoja.

Po wypadkach poznańskich w czerwcu 1956 r., kiedy w krwawych starciach ginęli demonstrujący robotnicy, napisała wiersz „Rozstrzelano moje serce w Poznaniu”.

W ostatnich latach życia, po nieudanej operacji jaskry, była ociemniała.

 Mieszkała bardzo skromnie, wręcz ascetycznie W rogu stoi metalowe wąskie łóżko. Podobno nie lubiła sypiać pod pierzynami. nawet w hotelach, w których często się zatrzymywała kazała zawsze je zabierać. Najczęściej tez kazała przestawiać wszystkie meble. Musiały stać według określonego porządku. Pod oknem natomiast zawsze położona była podkowa.

Wszystko równo poukładane, pod oknem wielka podkowa. Toaletka, a na niej przybory. Biurko, maszyna do pisania Remingtona, książki i ukochany fotel. Na biurku wielkie szkło powiększające. Na ścianach wiszą obrazy w większości namalowane przez siostrzenicę poetki, Janinę Czerwijowską

Ela dalej snuje czarodziejską nić opowieści.

 Kazimiera miała wiele zadziwiających poglądów na świat i życie. Była dumna z tego, że pracowała jako urzędnik. Wolała mieszkać w hotelach niż w domu i zawsze miała nadzieję, że umrze w szpitalu. Umarła jednak w domu, we własnym łóżku.

Poetka nigdy nie wyszła za mąż. Chociaż według wspomnień jej przyjaciółki oświadczył jej się hrabia Roger Raczyński. Ona jednak odmówiła. Dużo mówiło się także o jej prawdopodobnym romansie z Józefem Piłsudskim, którego była osobistym sekretarzem. Nigdy jednak nie znalazło to żadnego potwierdzenia. Była oczarowana wodzem, ale podobno bardziej, jako myślicielem i politykiem, niż mężczyzną. Chociaż z drugiej strony po jego śmierci musiała wziąć dłuższy urlop dla podratowania zdrowia. Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, jak było naprawdę. W Muzeum jedna gablota poświęcona jest jej pracy dla Marszałka.

Była niewielkiego wzrostu, co dokładnie można stwierdzić patrząc na jeden z jej strojów wystawiony w gablocie. Czarny kostiumik w kwiatki, do tego dobrana niewielka torebka i malutka parasolka przeciwsłoneczna - to ubiór, w którym często widywano Iłłę. Co dziwne zupełnie nie pasują do niego pokazane tam buty - mają duży rozmiar. Okazuje się, że jedna z przyjaciółek Iłły wybierając ten strój zamieniła buty. Poetka bowiem nie miała odpowiednich, a te które były dosyć zniszczone i nie nadawały się do pokazywania. Wobec tego po prostu dała swoje. Przed śmiercią przyznała się do tej zamiany. Teraz jest to anegdota, którą Ela często opowiada.

Na frontonie kamienicy umieszczona jest tablica pamiątkowa, odsłoniętą wraz z otwarciem Muzeum. Zaprojektował ją artysta-plastyk Józef Stasiński. Znajduje się na niej fragment wiersza poetki:

„Kiedy trzeba będzie iść w daleką ciemność

Niechby ta jedna nić została ze mną”

Godziny u Iłły mijają niepostrzeżenie. Wydaje się, że zaraz wejdzie tutaj poetka wydając polecenie Eli by dokładnie opisała nasz wygląd. Chociaż jaskra odebrała jej wzrok, lubiła wiedzieć dokładnie z kim ma okoliczność. Zostawiamy jeszcze ślad pamięci w Księdze i ciepło żegnani przez Elę w zadumie schodzimy po krętych schodach.

Warto było odwiedzić to magiczne miejsce.