Wiosna,wiosna jest nareszcie!!
Szóstka w do[li]minie – niedziela 13 kwietnia
To nie błąd w zapowiedzi, tylko poświadczona prawda. W domino najwyższą liczbą jest szóstka i tyle liczyła grupka rajdowiczów. Bywały bardziej tłumne wypady, ale pomimo rozpuszczonych wici na przeszkodzie stanęła zapowiadana ponoć „przekropna” pogoda. Na szczęście deszczyk nas ominął i mogliśmy pojechać autobusem do Swarzędza i stamtąd powędrować rozlewiskiem Cybiny idąc w stronę jej źródeł.
Trasa sympatyczna, trochę zieleni, trochę błotka, normalna rzecz na szlaku. Po pięciu kilometrach zrobiliśmy mini popas na obrzeżu lasu. A że na trasę ruszyło cztery panie i dwóch panów, więc odtańczyliśmy trojaka.
Szły sobie łaziki nad Cybiną
Machały kijkami z raźną miną… hej!
Po zaliczeniu 10 kilometrów zadowoleni przyrzekliśmy sobie następny kijkomarsz.
Agrafek
Grasz w zielone? – 30 marca
Cudnie się zrobiło. Zazieleniło się, zabieliło i zażółciło. Wobec tego „Grasz w zielone…..? Gram! Masz zielone….? Mam! Zawołaliśmy radośnie i rozgłośnie i hajda na kijki i na sprawdzenie, jak się miewają drzewa i trawa.
15 łazików wybrało się na przebieżkę trasą z Radojewa do Biedruska, tylko
8 kilometrów. Dzień jak marzenie, błękitny z wdrukowanymi pierzastymi obłoczkami, cieplutko i tylko czasami lekki wiaterek zaszeleści w konarach.
Obawy, że będzie błoto i rozmyty szlak, nie sprawdziły się i suchą stopą dotarliśmy do „Kuźni” na smaczną grochówkę z obowiązkową wkładką.
I zapewne bylibyśmy przeszczęśliwi, gdyby…. Gdyby nie potworne zwały śmieci na leśnych duktach.- stare opony, połamane meble, góry niedegradowalnych plastików.
A tymczasem nasi reprezentanci Paweł i Gosia dzielnie i godnie reprezentowali klub na popularyzatorskiej imprezie turystycznej „Beskidy bez barier” Rzecz była o turystyce wspomaganej przez wolontariuszy i GPS, oczywiście z kijkami w dłoniach. Paweł i Gosia szli w tandemie i oprzyrządowaniu wynalezionym przez Pawła. Nasza malownicza reprezentacja była atrakcją wiadomości I programu TV. A nas rozpierała duma….
Nie tylko pożyteczni, ale fotogeniczni. Brawo.
Chłodny dotyk kwietnia – sobota 5 kwiecień
A onegdaj było tak cudnie, słonecznie i wiosennie…. Było…. Nie darmo kwiecień plecień, co przeplata, trochę zimy, trochę lata….. Tym razem przeplótł zimę. Wiatr północny, mroźny i wyziębiający. A skoro skrzyknęliśmy się na kijki, to odwołania nie było.
Nieco uszczuplony, bo 11 osobowy peleton zameldował się w Owińskach. Wystawiliśmy dwa przepisowe tandemy nordic-walkingowe, a pozostali rajdowicze tuptali szeregiem. Co bardziej przezorne dziewczyny osłoniły dłonie rękawiczkami…. I to w kwietniu….. Nie ma rady, trzeba poważnie uroki uczynić, aby Pani Natura udzieliła trochę ciepła.
Niemniej, sprawdzanie jak się mają ścieżki i leśne wykroty było sympatyczne. W znakomitych humorach dotarliśmy do przytulnego lokaliku w Bolechowie, w którym pachniała smakowita grochóweczka z wkładką, flaczki, golonka i inne pysznooości. A w kufach pieniło się wszelakich gatunków piwko.
Nasyceni, napojeni i ogrzali łazikowscy ruszyli w trasę powrotną.
Do spotkania za tydzień, jeśli niebo będzie łaskawe!