W Puszczykowie kulturalnie i sportowo

W czwartkowe popołudnie 23 maja ośmioro miłośników nordicowych zmagań z naszego stowarzyszenia i kilkudziesięciu innych zawodników z 13 crossowskich  klubów z  całej Polski przyjechało do Puszczykowa, Tutaj w okolicach Dnia Matki, na terenie Wielkopolskiego Parku Narodowego od kilku lat  odbywa się sympatyczna  impreza dla pasjonatów marszu z kijkami w ramach cyklu zawodów  Korona Zachodu Polski. Organizuje ją Stowarzyszenie Nordic Walking Poland  „Marsz po zdrowie”. W tym roku do tego „marszu po zdrowie” dołączyliśmy także my  czyli członkowie  Stowarzyszenia Cross.

Zakwaterowani zostaliśmy w przytulnym internacie LO, a na posiłki chodziliśmy na drugą stronę uliczki do szkolnej stołówki. Na zakwaterowanie i wyżywienie nie mieliśmy powodu, by narzekać

W piątek przyjechali do nas do nas inni członkowie naszego stowarzyszenia, spotkaliśmy się z nimi na dworcu PKP  i całą grupą poszliśmy do Muzeum – Literackiej Pracowni Arkadego Fidlera. Tam  przewodnik – wnuk podróżnika pokazywał nam i ciekawie opowiadał o eksponatach przywiezionych przez dziadka z różnych egzotycznych zakątków świata. Obejrzeliśmy także fotografie, mundury wojskowe i broń - eksponaty związane z legendarnym Dywizjonem  303, popatrzyliśmy na brytyjski myśliwiec z II wojny światowej w skali 1:1, weszliśmy na replikę w skali1:1 legendarnego żaglowca „Santa Maria”, którym Kolumb dopłynął do Ameryki i odpoczywaliśmy w piramidzie Cheopsa słuchając opowieści pani kustosz.  Sympatyczna była ta wyprawa do muzeum.  Jeszcze przez godzinkę siedząc w kawiarnianym ogródku zajadaliśmy  pyszne, puszczykowskie lody i potem spacerkiem wróciliśmy do internatu. Po smacznym  obiedzie grupa naszych „nie zawodników” wróciła pociągiem do Poznania, a my zaczęliśmy  poważnie przygotowywać się do sobotnich zawodów. W pobliżu internatu znajduje się szkolny stadion lekkoatletyczny ze wspaniałą bieżnią tartanową, więc co ambitniejsi nordicowcy wykorzystali okazję, by potrenować trochę, a późnym popołudniem poszliśmy z panią instruktor na rozpoznanie trasy. Trasa prowadziła urokliwym, krętym leśnym traktem,  ale trzeba było uważać na wystające korzenie, gałęzie, sypki piasek i kałuże. Pokonaliśmy ją  bez większego trudu, ale w grupie i pod okiem instruktorki. Nikt się nie łudził, że w dniu zawodów nie obejdzie się bez upadków i drobnych kontuzji, bo każdy będzie chciał dać z siebie wszystko i pokazać, że startuje  przecież  w ramach   projektu „Tylko dla Mistrzów” 2019.

W sobotę na puszczykowskim obiekcie „Sportoteka” zjwiło się ponad 400 pasjonatów kijkowego sportu i  nasza 36 osobowa ekipa wśród nich. Każdy był podekscytowany, bo każdy chciał pobić swój własny życiowy rekord. Pełnosprawni uczestnicy startowali w kilku kategoriach wiekowych, na 5 i 10 kilometrowej trasie. Nasza ekipa startowała na 5 kilometrowej  trasie w kategoriach uwzględniających  stan wzroku. Była to  kategoria B1 – osoby całkowicie niewidome startujące w  specjalnej uprzęży w tzw tandemie z pilotem-przewodnikiem i kategoria B2 – osoby słabo widzące. Nasza ekipa startowała ostatnia przy ogromnym aplauzie pełnosprawnych zawodników, którzy  ukończyli już marsz.

Najwięcej sympatii wzbudzała siedmioosobowa grupa tandemowa nasze B1. Tej grupie przewodników -pilotów zapewnili organizatorzy. Byli nimi zawodnicy, którzy wcześniej ukończyli marsz.  Z ich strony był to bardzo miły gest, bo bez ich pomocy nasi zawodnicy z B1 nie mieliby szans na start. Na początku przewodnicy  byli trochę zestresowane, bo „piloci” pewnie po raz pierwszy mieli kontakt z osobą niewidomą i bali się czy bezpiecznie doprowadzą zawodnika do mety, ale szybko lody zostały przełamane i do mety każdy „tandem”  dotarł w nieuszkodzonym stanie przy ogromnych brawach kibiców.  Czekając na ogłoszenie wyników i wyróżnienie najlepszych zawodników zajadaliśmy się grochówką. Medale za ukończony marsz otrzymali wszyscy, a statuetki troje najlepszych z każdej kategorii. Nasza poznańska grupa  spisała się znakomicie , były drugie i trzecie miejsca, a każdy z nas pobił swój życiowy rekord  na miarę swych możliwości.

Po zawodach zjedliśmy obiado kolację i nastał czas pożegnań. Jedni musieli wyjechać już w sobotę, ale większość została do niedzielnego śniadania,  

Te kilka dni w Puszczykowie pełnych pozytywnych emocji i przyjaznej atmosfery  pozostaną w naszej pamięci  długo, może do kolejnych zawodów w Puszczykowie.