Podziwiamy wiosnę w Puszczykowie

Co prawda mieliśmy zbożny zamiar powitać Wiosenkę już 24 marca, ale, że jest to osóbka wielce kapryśna właśnie w tym dniu w ramach porządków wytrzepywała ostatki śniegu z nawisłego chmurami nieba. Z żalem popatrując smętnie w bury dzień trzeba było spotkanie przesunąć o tydzień. Tym razem pogoda jak marzenie i ścieżki obeschły z błocka. Łaziki demokratycznie ustaliły, że idą dwie grupy - zaprawionych w turystyce piechurów (13 km) i tych słabszych, choć także lubiących wędrówki (3 km) Ustaliliśmy punkt zborny w Puszczykowie w restauracji o smakowitej nazwie "Popas" Grupa zaprawionych (16 osób) wędrowała borami a lasami pilnie wypatrując wiosennej forpoczty. Zanotowaliśmy trele wczesnych ptaków (chyba rudzików) zielenił się mech i kępki trawy. Uśmiechały się żółciutkie żarnowce, pierwsze stokrotki i przylaszczki. Zachwyciły nas najzwyklejsze pryzmy drewna pachnące żywicą w promieniach słońca. Dziuple i drzewne huby. Kiedy dotarliśmy do "Popasu"" pozostałych rajdowiczów nie było. Postanowiliśmy przeto spóźnialskich pozbawić deseru. Ale jak tu karać kolegów i to w taki przepiękny dzień? W zgodzie i z apetytem zjedliśmy przepyszny obiadek i syci wrażeń, upojeni wiosennym powietrzem wróciliśmy do Poznania.