Nasze spotkania

Złazik a może Piwniczka Wędrowniczka - 15 05.2014

Jak nazwać nowy lokalik, w którym po wielomiesięcznej tułaczce nareszcie będzie można się spotkać, wysłuchać prelekcji, pogwarzyć o ważnych klubowych sprawach. 

Ile to razy z westchnieniem ulgi mówiliśmy, to nareszcie nasze przytulisko. I okazywało sie, że albo czynsz za wysoki, albo inni mieli większy apetyt i .... przebicie. Zaiste nie wiem jakimi drogami i jakim fortelem Paweł obłaskawił przeciwności i w jaki sposób zaczarował rzeczywistość, fakt, że mamy przytulny lokalik. Salka, zaplecze z toaletą i kuchenką. Są stoliki, krzesełka i firaneczka w oknie. Przytulnie i sympatycznie.

I tylko prośmy gorąco dobry los aby nam sprzyjał i lokalik w sąsiedztwie restauracji "Maltańska" [także nam przyjaznej] pozostał na długo w klubowej arendzie....

Inauguracja biesiady klubowej odbyła się hucznie i należytą pompą. Klubowa Zosia fetowała nas serdecznie, więc atmosfera sprzyjała pogwarkom.

Paweł z niekłamaną dumą powitał zebranych w nowym lokum, przypomniał dawniejsze przeprowadzki i kłopoty z organizowaniem spotkań.

Minister kultury i dobrego nastroju - Lidka "przechodziła sama siebie" organizując ad hoc zgrabny wieczór gawęd i piosenki. Dzielnie wspierali ją nasi soliści instrumentaliści Henio i Janek, a także sympatyczni piosenkarze Lidka, Jagoda, Halinka i Włodek.

Pozostali klubowicze mężnie sekundowali solistom zgranymi głosami chórzystów.

W sumie zapowiada się dobra passa, bo i spektakl teatralny, film z audiodeskrypcją, wodny aerobik i oczywiście to, co nam łazikom bliskie - sportowe i rajdowe atrakcje, o czym opowiem w następnym odcinku.

Agrafek.

PS. Trwa otwarty konkurs na nazwę nowego lokalu, czekamy na propozycje.