Maj 2009

Wąchamy azalie – 24 maja

Kameralna grupka 10 osób melduje się na dworcu ratajskim. Pozostali rajdowicze nie „wydobrzeli” po sobotnich harcach. Nie spiesząc się obchodzimy kwitnące pola azalii. Piękne kolory i odcienie. Nieco tłumnie. Lubimy bardziej ustronne szlaki, ale bogactwo arboretum wynagradza wszelkie niedogodności tłumnego wyraju. 

Rajd dziewiczy – 23 maja

Wędrujemy, a ściśle mówiąc jedziemy do Owińsk a następnie lasem, polem w kierunku najwyższego w tej okolicy wzniesienia o bogatej historii. Góra Dziewicza – najwyższe wzniesienie w Puszczy Zielonce, a zarazem drugi najwyższy szczyt w okolicach Poznania   liczy 143 m n.p.m. W roku 1242 Dziewicza Góra wraz z okolicznymi włościami na mocy fundacji Przemysła I stała się własnością cysterek z Owińsk. Od nich pochodzi  nazwa góry:  Szczyt góry  i jego otoczenie porośnięte są pięknymi lasami. W korzeniach drzew  stwierdzono występowanie czerwca polskiego, owada, hodowanego w średniowieczu dla produkcji czerwonego barwnika. – stąd nazwa miejscowości Czerwonak.. Przekazy głoszą, że w średniowieczu zapobiegliwe cysterki z Owińsk hodowały go właśnie na Dziewiczej Górze. .Po dużym pożarze w roku 1992,w którym spłonęło 250 ha Puszczy Zielonki postanowiono wzmocnić ochronę przeciwpożarową tego kompleksu leśnego. W 2005 roku na szczycie Dziewiczej Góry  wybudowano przeciwpożarową wieżę obserwacyjną. Wieża służy również jako punkt widokowy turystom., ma 40 m wysokości. Na wysokości 30 m znajduje się taras widokowy z którego rozciąga się piękny widok na Poznań i okolice.

Amatorów podziwiania widoków, a raczej pokonania około 200 schodów tylko dwójka. Lidka pnąca się jak kozica i Agrafek sapiący na każdym półpiętrze niczym kowalski miech. Na tej wysokości wieje okrutnie i mgiełka nad Poznaniem. Jeszcze obiadek w sympatycznej knajpce i powrót do Poznania.Był to solidny spacerek 

 I znowu sprawdzamy trasę – 19 maja 

 Pogoda służy wędrowcom, wiec z rozpędu sprawdzamy trasę rajdu zaplanowanego na lipiec. Tym razem trasa wiedzie z Owińsk do znanego i przyjaznego nam Tuczna. Droga wije się wśród leśnej zieleni a my ścigamy się ze smokami w postaci dwóch wielkich maszyn drogowych wytyczających rowerowy szlak. Och jaki żal, takie piękne śródleśnie dróżki zostaną ucywilizowane, poszerzone, wyrównane i oczywiście zawłaszczą je wszelkiej maści samochody z rykiem silników i spalinami. A teraz jest tak dobrze, zielono, roślinnie i tyle świergotu nie tylko z drzew, ale także z rosnących na poboczu krzewów. Trasa prawie cały czas biegnie leśnymi duktami. Szlaki poplątane nieco, ale bezkolizyjnie docieramy do Tuczna – 13 km. Najważniejsze, że przy rozsądnym dawkowaniu popasów i czasu przejścia łaziki nie odbiorą szlaku jako trudnego.

Sprawdzanie trasy – 13 maja

 Tym razem sprawdzamy trasę z Czerwonaka na Dziewiczą Górę i dalej do Owińsk. Trasa jest oznakowana niedbale, trzeba przedzierać się przez zarośla i pokonywać dość ostre podejścia. Musimy zrezygnować z tego szlaku ze względu na zróżnicowaną kondycję łazikowej braci. Na szczęście znajdujemy bardziej przyjazny szlak, wart starań i drobnego wysiłku.Samo wzniesienieliczy 143 mn.p.m, będzie więc miłą atrakcją, szczególnie jeśli pogoda dopisze i ukaże się panorama okolic Poznania. Zaglądamy także do Owińskiej restauracji o wdzięcznej nazwie „Jaśmin” ale niewdzięcznych cenach i dość niedbałym menu. Ceny zaporowe jak na kieszenie zwykłych turystów. Jednogłośna decyzja – Wyruszamy odwrotnie – z Owińsk, ponieważ w Czerwonaku knajpka okazuje się być zachęcająca cenowo i zestaw dań brzmi swojsko.

 Kije – 10 maja

Entuzjaści Nordic Walkingu mają się całkiem kijowo. Tym razem ponownie nasza sympatyczna trasa z Radojewa, czyli lasem i polami 11 km. Nadal z zapałem testujemy pracę w dwójkach. Zastanawiamy się na rekordem Guinessa ilu też niewidomych kijkowców w tak zwanym wężu będzie mógł poprowadzić jeden przewodnik. Nie obyło się także bez gimnastyki pod czujnym okiem Gosi. Był to rasowy stretching z przyrządami. Całkiem sympatyczny zaprawa przed kolejnym rajdem.

Majówka weekendowa wędrówka – 1 i 3 maja

Natura zachłysnęła się zielenią i zamarła w oczekiwaniu deszczu. Pyliście i gorąco. Słupy kurzu tańczą na polnych drogach. Ale dusznym mieście jeszcze gorzej. Trzeba ruszać w drogę, choćby tę pylistą. 34 klubowiczów zrobiło „ustawiony” zajazd na zaprzyjaźniony dworek w budowie. p.p Eli i Jana. Zawładnęliśmy autobus do Owińsk a potem kilkukilometrowy spacerek do wsi Potasz. Droga zielona, choć wielce monotonna. Kilka bagiennych stawków, jakieś mokradło i dużo śmieci na trasie. Ech ukarze za to nas Matka Natura i to srogo. Gościnni gospodarze zaserwowali żurek z jajeczkiem i kiełbaską oraz pyszności owocowy placek. Odwdzięczyliśmy się pięknie śpiewając nie tylko nasze ulubione piosenki turystyczne, ale także nostalgiczne – pierwszomajowe „Niech w pochodzie jednoczy się młodość. Niechaj praca nas łączy i pieśń.”  

A 3 Maja radośnie i świątecznie część grupy pojechała do Kórnika. Magnolie kwitną, bzy oszołamiająco pachną, żabki kumkają tak rozgłośnie i zapamiętale, że tylko absolutny niewrażliwiec minie je obojętnie. Towarzyszący nam przewodnik interesująco opowiadał o arboretum, historii, ciekawych okazach flory i zwyczajach roślin. I tylko meszki za nic miały interesującą pogadankę tnąc nas zawzięcie po rękach i nosach. 

Zapamiętali piechurzy w spiekocie i kurzu powędrowali z nieodłącznymi kijkami do Zieleńca. A ponieważ grupa była zgrana i wytrenowana pobito rekord przemarszu. Podejrzewam, że dopingiem były meszki i ich żarłoczna natura. A gdyby je opatentować jako naturalny środek dopingujący.